niedziela, 29 maja 2016

Wizyta na Fermie Strusi Afrykańskich w Garczynie


Super okazja do wypróbowanie obiektywu szerokokątnego i aparatu do zadań specjalnych Olympus Stylus TG-4 - wszystko byłoby pięknie gdyby nie te strusie - jeden złapał mnie za rękę a drugi walnął dziobem w obiektyw i jest rysa :-( - chyba trzeba kupić jakąś osłonę lub coś w tym rodzaju... A może jednak poprzestanę na owadach i innych niedużych stworzeniach? - z nimi nie ma takich problemów :-)
 

sobota, 28 maja 2016

Wielkie żarcie


"Wielkie żarcie" - tylko tak mogłem zatytułować mój najnowszy filmik. Zdjęcia trwały 3 dni ale aparat pracował w tym czasie jedynie około 3 godzin wykonując w sumie około 2650 zdjęć w jednosekundowych odstępach. Filmowałem naszą hodowlę gąsienic namiotnika trzmieliniaczka (Yponomeuta cagnagella). Żarłoczność tych gąsienic jest porażająca - potrafią w kilka tygodni zupełnie ogołocić z liści dorodny krzew trzmiliny na dodatek zasnuwając go w całości białą przędzą... - widok iście nieziemski :-)
 
 

Prace ogrodnicze



Dzisiaj było trochę pracy ogrodniczej - posadziłem bawełnę, sezam, sorgo i orzeszki ziemne :-)...

Właśnie zaczęliśmy hodowlę... smoków wodnych :-)

Trzy dni temu zaczęliśmy hodowlę... smoków wodnych (aqua dragons). Wczoraj się wykluły pierwsze wodne potwory - na razie są wielkości ziarenek maku ale już niedługo wyrosną... może nawet do imponujących 2 cm! :-) - karmimy je specjalną smoczą karmą z dopalaczami więc rosną jak na drożdżach :-).
Tak naprawdę to stawonogi żyjące w wodach słonych zwane solowcami (Artemia sp.) - na zachodzie są przez różne firmy sprzedawane jako stworzonka do samodzielnej hodowli przez dzieci bo są mało wymagające a ich jajeczka mogą w stanie suchym trwać latami. W Polsce używane głównie jako pokarm dla narybku w akwarystyce. Zestaw do hodowli sprawia naprawdę dobre wrażenie - jest tam wszystko czego potrzeba: mini-akwarium, jajeczka z solą, bagietka/napowietrzacz i łyżeczka do dawkowania karmy oraz sama karma. Nasze "smoki" pływają tak żwawo że trudno je sfotografować - niedługo wsadzimy jednego pod mikroskop i obejrzymy dokładnie :-)...
 

 

niedziela, 22 maja 2016

Durian czyli "fucking fruit"


Dziś w domu nie lada egzotyczna atrakcja kulinarna - legendarny owoc durian (Durio zibethinus) - najbardziej śmierdżący jadalny owoc świata :-). Przyjechał do nas ze sklepu w Wielkiej Brytanii ale pochodzi z Indonezji. Śmierdzi tak że nie obyło się bez kłopotów w samolocie - ochrona lotniska chciała zatrzymać walizkę z owocem bo myślała że to jakiś terrorystyczny gaz bojowy - "fucking fruit!" stwierdzili panowie ze śmiechem gdy sprawa się wyjaśniła. W Indonezji spożywanie owocu jest zakazane w wielu miejscach publicznych. Na szczęście odwiedzająca nas rodzina i "fucking fruit" bezpiecznie wylądowali w Polsce i zawitali w nasze progi. Wkrótce przystąpiliśmy do wąchania i degustacji :-))...

Owoc śmierdzi nawet gdy jest zamknięty w szczelnym plastikowym pudle i zapakowany w foliową torebkę. Zapach nie kojarzy się z gazem bojowym - bardziej z gnijącą smażoną cebulą i jest niesamowicie silny - trudno go przezwyciężyć i skosztować bo instynkt mówi (wręcz krzyczy :-)) że to coś zepsutego. Smak bez rewelacji - słodki miąższ - nieco w konsystencji przypomina dobrze rozgotowaną kapustę. Zapach niesamowicie silny - już dawno zjedliśmy owoc, okna otwarte a w domu wciąż śmierdzi. W mieszkaniu pojawiły się muchy i to chyba nie tylko ze względu na otwarte okna! Wewnątrz znaleźliśmy jedno duże nasiono - wkrótce je posadzimy i zobaczymy czy coś wyrośnie.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Durian_w%C5%82a%C5%9Bciwy


wtorek, 17 maja 2016

Owadzie drony z bliska

Oto test mojego nowego aparatu do zadań specjalnych: Olympus TG-4. Filmik powstał z materiału nagranego podczas zaledwie 30 minutowej wizyty w przydomowym ogrodzie. Wszystko co widać w rzeczywistości działo się 4 razy szybciej dlatego nie zawsze od razu łapałem ostrość i nie do końca sprawnie podążałem aparatem za owadem. Rozdzielczość zaledwie 320 na 280 px ale to maksymalna rozdzielczość w tym trybie (240 fps) - motyle wolniej poruszają skrzydłami więc prawdopodobnie będzie można zastosować lepszą rozdzielczość i mniejsza ilość klatek na sekundę (120 fps 640x480) ale to jeszcze przede mną :-)


Czyż owady nie przypominają maleńkich perfekcyjnie (prawie perfekcyjnie :-)) sterowanych dronów? Start trzmiela w 58 sekundzie filmiku to majstersztyk :-) - i wbrew opiniom a nawet złośliwym sugestiom niektórych zgryźliwców zapewniam że to wszystko było przez tego trzmiela szczegółowo zaplanowane i nie latał po pijaku :-)