piątek, 28 kwietnia 2006

Kokkino Nero i okolice - raj dla przyrodnika

Ruszając na wakacyjną wyprawę do greckiej wioski Kokkino Nero spodziewaliśmy się bogactwa występujących tam gatunków owadów. Można się było tego spodziewać na podstawie znalezionych w Internecie opisów turystów, którzy byli tam wcześniej. Jednak po przybyciu na miejsce okazało się, że żyje tam nawet więcej ciekawych organizmów niż myśleliśmy.
Pod względem przyrodniczym miejsce to wyróżnia wszechobecna zieleń. Potężne drzewa (najczęściej platany) ocieniają zabudowę stwarzając nieco łatwiejszy do zniesienia dla turystów z chłodniejszych krajów mikroklimat.


Oprócz gigantycznych, porośniętych bluszczem platanów w okolicach osady spotkać można także wiekowe dęby oraz kasztany jadalne. Grube pnie pokryte gęstą zasłoną z liści bluszczu i innych roślin pnących sprawiają niesamowite wrażenie.

Pytanie do spostrzegawczych: na zdjęciu zamieszczonym obok sfotografowaliśmy olbrzymi platan rosnący przy drodze do Kokkino - czy zauważyliście, że stoi pod nim Ania?






Obecność zieleni stwarza środowisko życia dla niezliczonych gatunków owadów. Większość z nich doskonale maskuje się wśród roślin, jednak część z nich udało nam się wyśledzić i sfotografować.




Podczas naszych wycieczek spotykaliśmy kolorowe muchówki i chrząszcze. Najczęściej bytowały one na kwiatach. Zważywszy, że byliśmy tam na przełomie lipca i sierpnia można się spodziewać, że całe to bogactwo było tylko ułamkiem tego, co można zobaczyć wiosną, gdy kwitnie większość roślin.




Za dnia można było usłyszeć koncertujące wysoko w koronach drzew cykady. Wieczorem rozpoczynały koncert świerszcze. Poniżej zamieszczamy zapis dżwiękowy z Kokkino Nero wykonany o 4.00 nad ranem.





Pasikoniki i szarańczaki występowały w dużej liczbie gatunków. To właśnie w Kokkino Nero pierwszy raz udało nam się zaobserwować turkucia podjadka. Także tam pierwszy raz zaobserwowaliśmy modliszki w ich naturalnym środowisku, przy czy udało nam się sfotografować aż dwa gatunki tych owadów. Motyle dzienne występowały w niewielkiej liczbie. Część gatunków znaliśmy z Polski np. pazia królowej czy pazia żeglarza. Niemal brak było zawisaków tak często przez nas spotykanych podczas poprzedniej wyprawy do Chorwacji (okolice miejscowości Makarska i Dubrownika).



Kolorowe roślinożerne i drapieżne pluskwiaki także często pozowały przed obiektywem naszego aparatu. Jeden z drapieżnych gatunków Rhinocoris iracundus, jak się później dowiedzieliśmy, potrafi ukąsić równie boleśnie jak osa.




Ukąszenie pluskwiaka z gatunku Rhinocoris iracundus jest podobno równie bolesne
jak ukąszenie osy. Woleliśmy nie sprawdzać tego na własnej skórze i po wykonaniu zdjęć
pozostawiliśmy groźnego owada w spokoju ..., Grecja, stoki Olimpu, 08.2005



Ten osiągający około 1 cm długości pluskwiak jest krewniakiem cykad.
Zadziwia niezwykły kształt jego głowy ..., Grecja, okolice Stomio, 08.2005


Mrówki także były ciekawych aczkolwiek trudnym obiektem do robienia zdjęć. Przeszkadzała ich ogromna ruchliwość i szybkość. W porównaniu z krajowymi gatunkami wykazywały one większą różnorodność rozmiarów i form. Widywaliśmy np. mrówki tak małe jak występujące czasami w mieszkaniach mrówki faraona. Z drugiej strony spotykaliśmy olbrzymy o długości ciała powyżej 1 cm.







W przypadku niektórych gatunków wyraźnie widać było dwa rodzaje mrówek pracujących w mrowisku. Było to spowodowane występowaniem wyspecjalizowanych form mniejszych i większych robotnic, z których każde pełniły inne funkcje. Ciekawe były też bardzo szybko poruszające się mrówki posiadające długi kończyny i zadarty w górę odwłok, co nadawało im przedziwny wygląd.


W Grecji zobaczyliśmy również świetliki. Owady te występują także w Polsce. Samicę świetlika udało nam się sfotografować w drodze powrotnej. Co ciekawe, niepokojona przez nas samiczka świetlika nawet na chwile nie przestała świecić.






Ciekawie prezentował się również świat zwierząt nie będących owadami. Na kamienistej plaży w Kokkino Nero w cieniu rozłożystych platanów żerowały małe kraby. Poruszały się po kamieniach ze zwinnością myszy i trudno było je sfotografować. Ciągle badały szczypcami powierzchnię kamieni w poszukiwaniu pożywienia. W morzu można było zobaczyć krewetki, raki pustelniki, kolorowe rybki i większe kraby ukryte głębiej wśród kamieni. Widzieliśmy także całe stada jeżowców. W czasie wycieczki na wyspę Skiatos udało nam się natrafić na flotyllę meduz. Z powodu ruchu wody trudno było zrobić im zdjęcie. Ich wygląd odpowiadał opisowi gatunku powodującego bolesne oparzenia u kąpiących się ludzi, ale nie mieliśmy ochoty sprawdzać czy to na pewno ten gatunek :-).


W górach nieopodal Kokkino Nero spotykaliśmy jaszczurki. Szczególnie duży był okaz, który przestraszył czytającą podczas postoju na poboczu polnej drogi Anię. Ubarwiona zielono jaszczurka miała około 30 cm długości! Wędrując zacisznymi ścieżkami należy się przyzwyczaić do uciekających gwałtownie z pobocza gadów – czasami powodujących duży hałas, tak że można się nieźle przestraszyć :-).







Ale największego stracha mieliśmy, gdy wracając wieczorem pieszo drogą z Karitsy do Kokino Nero nagle usłyszeliśmy trzask łamanych gałązek dobiegający z gęstych zarośli przy poboczu drogi. Szybko się wtedy stamtąd wycofaliśmy gdyż hałas w zaroślach był taki, jakby z naszą stronę wędrowało zwierzę co najmniej wielkości dzika. Jakiś czas potem taki sam hałas usłyszeliśmy niemal przy samym Kokino Nero. Tym razem byliśmy odważniejsi i pokonaliśmy kolczastą gęstwinę jeżyn aby sprawdzić źródło dziwnych szelestów i trzasków. Okazało się, że w zaroślach buszował sporej wielkości żółw grecki :-).

Z żółwiem greckim mieliśmy także spotkanie już pierwszego dnia naszego pobytu w Kokkino Nero. Nieopodal źródła wody mineralnej w sporej kałuży wypełnionej brunatnym szlamem tkwiła skorupa żółwia. Skorupa była niemal całkowicie zanurzona i nieruchoma więc przyjęliśmy, że jej właściciel już dawno się utopił i nawet zaczęliśmy planować jej zabranie do Polski jeśli jeszcze będzie tam tkwiła ostatniego dnia naszego pobytu. Nasze zdziwienie nie miało granic gdy 6 dni później przechodząc obok wspomnianej kałuży ujrzeliśmy skorupę i wystającą z wody obok niej małą główkę! Nie wiedzieliśmy czy żółw zablokował się w brunatnym szlamie czy też siedzi tutaj z własnej woli. Na wszelki wypadek jednak wyjęliśmy go, opłukaliśmy w czystej wodzie i wypuściliśmy na pobliskiej łące.










Podczas wyprawy do miejscowości Stomio odległej od Kokkino Nero o 12 km mieliśmy także okazję zobaczyć żółwia wodnego. Posiadał on skorupę ciemniejszą i bardziej spłaszczoną od żółwia greckiego. Była także większy i szybszy. Na nasz widok momentalnie osunął się z brzegu rzeki do wody i zanurkował tak, że widzieliśmy jedynie zarys jego ciała na dnie.
Ania i Piotr

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz