poniedziałek, 16 lutego 2015

Moja amatorska, świąteczno - noworoczna hodowla boczniaka cz. 4..... i ostatnia.

Znowu mieliśmy wysyp grzybów. Starczyło dla wszystkich z nawiązką: 3 duże kępy. Ale na tym koniec – przenoszę hodowlę boczniaków do ogrodu. Ilości podobno niebezpiecznych zarodników produkowanych przez te grzyby są ogromne. Na zdjęciach widać, że całe pudło jest wewnątrz pokryte ich mgiełką a na dnie leży spora warstwa szarego proszku – to też one. Mało tego – wyleciały też przez szparę w pudle i pokryły blat biurka na którym ustawiłem moją hodowlę. Tak więc koniec końców balot znalazł się w ogrodzie a pudło i blat zostały dokładnie wymyte. Ale to nie koniec hodowli – nic z tych rzeczy - podobno tylko boczniak ostrygowaty wytwarza takie ilości zarodników a przecież jest jeszcze kilka - kilkanaście gatunków które można hodować w mieszkaniu :-). W czasie czyszczenia pudła zgarnąłem zarodnikowy proszek na kupkę i część wziąłem do pracy gdzie z pomocą kolegi Adama Bogdana (jeszcze raz dzięki za pomoc) udało mi się zrobić zdjęcie mikroskopowe. Są naprawdę ładne, opalizują zielono i poruszają się (oczywiście nie same tylko pod wpływem cząsteczek wody - ruchy Browna).
 
Wyrośnięte grzybki i mgiełka zarodników pokrywająca wszystko dookoła.


Okazała kępa w pełni rozwiniętych boczniaków.


Szary proszek zarodników. Podobno potrafią wywołać poważne uczulenia i schorzenia dróg oddechowych.

Zarodniki boczniaka ostrygowatego pod mikroskopem pięknie opalizują i są zielonkawe.


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz