Dzisiaj podczas wycieczki nad jezioro Staroleskie (jezioro Stary Las)
Bartuś całkiem niespodziewanie wytachał z zarośli coś naprawdę
niebezpiecznego - bagnika przybrzeżnego - wielkiego (7 cm) jadowitego
pająka. Wg. niektórych źródeł jego jad powoduje silne, kilkudniowe
zatrucie organizmu, które objawia się najczęściej biegunką, wymiotami,
bólami głowy i problemami z zachowaniem równowagi. To właśnie przez te
następstwa bagnikowego "dziabnięcia" zaprawieni w bojach rybacy nazywają
ukąszenie tego pająka "wędkarskim kacem”. Tak to działa na dorosłych
facetów a jak na 6 letniego chłopca? - strach pomyśleć. Bartuś przyniósł
go zwyczajnie, w ręce i ugryzienia uniknał chyba tylko dlatego że
potężne narządy gębowe pająka zajęte były trzymaniem kokonu z jajeczkami
(samiczka nie wypuściła go mimo niebezpieczeństwa). Czasami
zastanawiamy się co by było z Bartusiem gdybyśmy mieszkali w krainie
pełnej jadowitych stworzeń np. Australii...
Pajączek po krótkiej sesji zdjęciowej wrócił ze swoim kokonem tam gdzie go Bartuś spotkał.
Pajączek po krótkiej sesji zdjęciowej wrócił ze swoim kokonem tam gdzie go Bartuś spotkał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz